sobota, 25 czerwca 2016

09: You came and broke the perfect girl


           Spoglądam na blondyna próbując ukryć rozczarowanie malujące się na mojej twarzy. Czy on naprawdę myśli, że byłbym zdolny tak załatwić jego siostrę? Ma mnie za takiego? Mam dość ciągłego oceniania mnie z góry, ale co to da? Nawet gdybym chciał, błagał czy chociaż prosił nie ucieknę od wyrobionej o mnie, nagannej opinii. To po prostu nieuniknione, a ja jestem tego świadomy.
- Myślałem, że nie jesteś dupkiem. – syczy, ciężko dysząc.
    Zdobywam się na odwagę i patrzę w jego niebieskie oczy; niegdyś błękitne jak bezchmurne niebo, teraz patrzące na mnie z wyraźną odrazą.
Podnoszę się z zimnego asfaltu, strzepując z siebie kurz i resztki godności, której pozbawił mnie Lenehan.
- Bo nie jest. – wtrąca się Madison. - To nie on to zrobił.
    Chłopak przeczesuje dłonią włosy, a na sam koniec wykonuje gest w moją stronę, którego nie spodziewałbym się po nim: podaje mi dłoń, a ja korzystam z jego pomocy i staję na równe nogi.
- Powie mi ktoś w końcu co się tutaj dzieje? – warczy, patrząc raz po raz na mnie lub dziewczynę.


    Prycham jedynie, wskazując na jego siostrę, dając jej znak by zaczęła mówić. Otwiera lekko usta, po czym zamyka je, nie pozwalając by żadne słowo nie wymsknęło się z jej warg. Widać, że nie chce o tym rozmawiać, jednak pod wpływem przenikliwego spojrzenia brata poddaje się.
- To Jack. Uderzył mnie, bo powiedziałam coś czego nie powinnam. – szepcze ze skruchą. - Nie patrz tak na mnie, proszę.
    Wkładam dłonie do kieszeni za dużej bluzy, obserwując swoje zakrwawione kostki, które w tej sytuacji wydają się najbardziej interesujące.
- Dlaczego w takim razie rozmawiałaś z Devriesem? – mierzy mnie wzrokiem, przepraszająco kiwając głową.
- Miałam do niego interes, nie ważne. – wzdycha.
     Dopiero po chwili orientuję się, że Madison chciała mi coś zaproponować, ale zbyłem ją.
- Ile razy mówiłem ci, żebyś nawet nie patrzyła na Wayne'a? – potrząsa nią lekko za ramiona, a ja odciągam go od dziewczyny.
- Stary, uspokój się. To on ją wiecznie zaczepia. – tłumaczę, a blondyn nie wydaje się mi wierzyć.
- Powiedzmy, że wam wierzę. Po prostu jesteś dla mnie ważna, mam tylko ciebie. – podchodzi do siostry, po czym przytula ją lekko do swojej piersi, na co ona wydaje z siebie ciche przeprosiny.
     Tajemnicze ukłucie w sercu daje o sobie znać. Dlaczego ja nie mam takiej osoby, na której mógłbym polegać? Potwory nie mają przyjaciół. Złamani ludzie nie potrafią darzyć nikogo miłością.


*
        
     Po wczorajszym zdarzeniu ulotniłem się stamtąd jak najszybciej. Nie dane jest mi patrzeć na szczęśliwych ludzi. To mnie po prostu zabija, nieświadomie, ale jednak. 
   Wszystkie rany, które Charlie zostawił na moim ciele szybko się zabliźniły, nie odczułem nawet, że przybyło ich kilkadziesiąt. Najbardziej widoczne jest limo, które pozostanie zapewne na kilka tygodni. Kto jak kto, ale takie chuchro jak blondyn ma w sobie trochę krzepy. 
     Odwracam się, słysząc swoje imię wywoływane przez dobrze wiem kogo. Tylko jedna osoba jest tak podobna do Chloe, bym zapamiętał każdy jej szczegół i gest. 
- Hej, Charlie był na ciebie zły? – pytam od niechcenia, jednak dziewczyna nie zraża się; wręcz przeciwnie, wydaje się być szczęśliwa faktem, że to ja rozpocząłem naszą rozmowę, co nie należy do codzienności.
- Nie tak bardzo, dziękuję, że się za mną wstawiłeś. – uśmiecha się z lekka, 
- Zrobiłem to co powinienem, nie powinnaś mi dziękować. – patrzę na nią spod byka.
  Patrzy na mnie chwilę, po czym dodaje:
- Mógłbyś mi pomóc? – wydycha.
      Całą swoją uwagę skupiam na niej – jeszcze nikt nie odważył się, by mnie o coś poprosić. 
- Zależy w czym. – uśmiecham się zawadiacko.
- Wiesz, że mam problemy z Jackiem, a ja wiem, że ty masz problemy z nauką. – zaczyna i nie będę ukrywał, zaintrygowała mnie, być może będzie w stanie mi pomóc? Sama wczoraj wspominała o jakieś propozycji.
      Kiwam głową, dając jej znak, by kontynuowała.
- Proponuję ci układ. Ja ci pomogę z nauką, przejdziesz klasę, w dodatku jeśli się przyłożysz z dobrymi ocenami, a ty.. – waha się. - Będziesz moim udawanym chłopakiem.
      Staję w miejscu, patrząc na nią intensywnie. Przepraszam, co? Czy ja się przesłyszałem?
- Jeju, nie będziemy się całować ani trzymać za ręce, fuj. – przewraca oczami, śmiejąc się cicho. - Chodzi mi tylko o Jacka, przy tobie nawet na mnie nie spojrzy.
      Chwilę patrzę w jeden punkt, analizując jej każde słowo. Układ bez zobowiązań. Czysty zysk i dla mnie i dla niej. Zresztą nie mam powodu, by czegokolwiek się obawiać – nie wierzę w miłość.
- Devries, żyjesz? – unosi jedną brew, machając mi dłonią przed twarzą.
      Chwytam ją po czym pomrukuję wprost do jej ucha:
- Twój brat mnie zabije, ale od dziś możesz nazywać mnie swoim chłopakiem, skarbie.


7 komentarzy:

  1. Omg. Wreszcie jest następny rozdział😍 dziewczyno Ty masz niezwykłą wyobraźnie i talent. Nie zmarnuj go. Wręcz kocham Twój blog.
    Rozwijaj się dalej, życzę wielu czytelników i weny.
    Pozdrawiam,
    #Bambino❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twojego bloga
    Życzę weny i mam nadzieje że rozdział będzie niedługo

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestemmm!!!! Taaak! Rozdział cudoo <333 kocham tego bloga... Kiedy czytam, wzbudza we mnie miliony emocji!<333 podejrzewałam taki układ XD dobrze wykombinowane! Czekam co będzie dalej!
    KC kc <333

    OdpowiedzUsuń
  4. TEN ROZDZIAL JESRSWIENY BOZE

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział Mega!
    Jestem tu od nie dawna, ale już wiem, że masz ogromny talent. Najbardziej podoba mi się twoja narracja.
    Znowu znalazłam bardzo oryginalny blog i tekst i bardzo się z tego cieszę.
    Teraz bardzo rzadko spotyka się osoby, które są oryginalne.
    Podsumowując:
    - super rozdział
    - bardzo oryginalny tekst

    Dużo weny i pozdrowienia,
    KarolaKKK

    OdpowiedzUsuń
  6. O boziu ❤ to jest najlepsze fanfiction jakie czytałam �� tylko... ten rozdział napisany jest w czerwcu 2016, a teraz jest marzec 2017 i czy będziesz pisać kolejne rozdziały czy zostawiłas juz tego bloga?

    OdpowiedzUsuń

Followers